niedziela, 20 grudnia 2009

z perspektywy 5 godzin stad

Przez dlugi czas intensywnie zastanawialam sie nad tym, czy bede w stanie powrocic do Bejrutu, mimo i poprzez stale obecne poczucie straty i niedokonczenia. czas uplywa,przecieka gdzies a ja nie nabieram jakos szczegolnie dystansu do tego miasta i chyba, wrecz odwrotnie narasta we mnie poczucie melancholii i idealizacji zycia w Bejrucie. Po 5 miesiacach -zdecydowalam sie na powrot - tym trudniejszy , ze bardzo krotki.

Podczas tych kilku dni usilnie staralam sie zliczyc zmiany i obserwowac rzeczy, ktore pozostaly niezmienione.

Czas w Bejrucie mierzy sie nowymi wysokosciowcami i zburzonymi domami, a tempo zycia odmierza rytm powstawania kolejnych pieter zimnych biurowcow stawianych szybko i bezwzglednie na cmentarzyskach porzuconych aschrafiyskich domow.

i tak: w moimi sasiedztwie przybylo:
5 pieter wiezowca,
1 nowy plac budowy, ktory pozbawil doszczetnie okolice swietego spokoju- o ile kiedykolwiek tam tak naprawde byl-
10 pieter budynku, przytulonego do murow domu mojej przyjaciolki Violen, ktora stracila tym samym intymnosc- jakby zupelnie pomijana przez Libanczykow wartosc- od kiedy co dzien od samego rana napotyka spojrzenia ciekawskich robotnikow otwierajac drzwi balkonowe. Panowie na rusztowaniu spedzaja cale dni i nie udaja zarobienia ani braku zainteresowania zyciem lokatorow sasiedniego budynku. Violen poza intymnoscia stracila jedna trzecia swiatla w mieszkaniu chroniac sie za roletami przed wnikliwoscia spojrzen pochodzaca z placu bodowy.

Mala A, nazywana przez rodzicow i ciocie D "Malushka" dorobila sie:
4 nowych zebow, zaczela chodzic i pokrzykiwac - jakze cenne i wieloznaczeniowe habibi- moj drogi, i baddi b3ad- czyli chce wiecej.

Stary sasiad z budynku vis a vis, nadal pograzony jest w depresji. Od kiedy zamknal swoj sklep z warzywami, sterczy godzinami na balkonie obserwujac leniwe i opustoszale okoliczne zycie. Jak zwykle ubrany w szlafrok, jakby nie mial sily posunac sie o krok dalej w codziennym powracaniu do zycia. Spotykam jego wzrok. Pustka, ktora sie w nim odbija jest tak silna, ze szybko trace sily i odwracam wzrok.

Kilka nowych kotow opanowalo klatke schodowa. Skulone w klebki, czujnie przesypiaja noc na wycieraczkach dokarmiajacych je sasiadow.

Wodka z limonka o 4 popoludniu razy 2 w Torino smakuje mi lepiej niz zwykle. Dla rezydentow tego miejsca, to 3adeh, normalne. Dla mnie ma tym razem szczegolny posmak wolnosci.

1 komentarz:

Jose Ramon Santana Vazquez pisze...

...traigo
sangre
de
la
tarde
herida
en
la
mano
y
una
vela
de
mi
corazón
para
invitarte
y
darte
este
alma
que
viene
para
compartir
contigo
tu
bello
blog
con
un
ramillete
de
oro
y
claveles
dentro...


desde mis
HORAS ROTAS
Y AULA DE PAZ


TE SIGO TU BLOG




CON saludos de la luna al
reflejarse en el mar de la
poesía...


AFECTUOSAMENTE
BEIRUT STORY


DESEANDOOS UNAS FIESTAS ENTRAÑABLES DE NAVIDAD 2009 ESPERO OS AGRADE EL POST POETIZADO DE CREPUSCULO.

José
ramón...