poniedziałek, 8 września 2008

poznańska gwara w palestyńsko-libańskim domu

czy moglo zdarzyc mi sie cos bardziej zaskakujacego? nie. wczorajsze pozne popoludnie i ramadanowa kolacje spedzilam w domu palestynsko-libanskim, rozmawiajac wylacznie po polsku . Na dodatek domownicy zaciagali po poznansku i co jakis czas dodawali na znak potwierdzenia swojskie “no”. Nawet ich 16 letni syn, Ramzes, ktory wyjechal z Polski jako 3 miesieczny niemowlak mowi plynnie po polsku. Oboje trafili do Polski na studia medyczne pod koniec lat 70. W Poznaniu sie poznali i przezyli wspolne 14 lat. W 91 roku, po zakonczeniu wojny domowej wrocili do Libanu. Busaina byla miala praktyke ginekologiczna w Poznaniu, a teraz w Bejrucie, w szyickiej dzielnicy Dahle. W temacie seksualnosci Polek i muzulmanskich Libanek ma wiec do powiedzenia duzo.
Na stole palestynskie potrawy, ryz z kurczakiem, orzeszkami piniowymi, kalafiorem i bakłazanem, zwane “Odwrocone”, ktore serwuje sie odwracajac garnek z potrawa gora na dol na talerzu i w taki sposob podaje sie ja na stol. Druga sztandarowa palestynska potrawa-to warstwy pity, jedna na drugiej, zamoczone solidnie o oleju (zeit), posmarowane podsmazona poszatkowana cebula, posypane zrumienionymi orzeszkami piniowymi i kwaskowym sumakiem. na wierzchu pit, prezy sie dumnie kurczak w calosci w lekko rozkraczonej pozie, wszystko razem zapieczone w piecu. pycha. a w polaczeniu z lebanem ( jogurtem) pycha, pycha.
mimo nieznanych mi dotad potraw na stole jakos tak czulam sie jak w polskim domu, swojsko jak u cioci na imieninach. Busaina i jej maz sa przykladem bezgranicznej tutejszej goscinnosci. Jako zupelnie nieznana im osoba dostalam od razu zaproszenie na kolacje w pakiecie z noclegiem. kilka godzin rozmow przy soku z morw- bardzo tutaj powszechnym, zwanym tuut, kawhlet ( kawie) z kardamonem, slodkiej shai, nargilli o jablkowym aromacie, bahlawie ramadanowej z daktylami, w slodyczy melonu, w zawodzeniu z meczetu w tle, rozchodzacym sie plynnie po otwartej przestrzeni gdzie morze z gorami mieszaja sie we wczesnowieczornym swietle...a w rozmowach Poznan, Warta, krewna Barbara, zima stulecia w 79 i woda sodowa. domownicy bez tabu mowia o swiecie wprost. O swiecie libanskim i o swiecie polskim. Z ogromna doza humoru i dystansu. szeroko otwarte oczy mam od wczoraj.
trudno bylo sie otrzasnac po tej dozie sprzecznosci.
Droga powrotna zajela nam podwojnie duzo czasu dzieki nocnym poszukiwaniom z wujkiem Asmy najlepszego lebanu w miescie i swiezych owocow. ale o tym kiedy indziej.

wywiad z Busaina dla Wysokich Obcasow z 2006 roku, pt. "Orgazm po szyicku", polecam:

http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53662,3557286.html

Brak komentarzy: