środa, 19 listopada 2008

nowe domowe zwierze odniosło rany śmiertelne


Strach wdarł się podstępnie do coraz cieplejszego domu (dosłownie, choc piec jeszcze nie bucha ogniem ,bo nie mamy jeszcze drewna, sama swiadomosc jego obecności ogrzala atmofere).

Podczas wieczornego rytuału siedzenia na kanapie, usprawiedliwionego, bo zimowego i beztroskiej rozmowy z bratem na ścianie tuż obok mnie ujrzalam TO. Przyczajonego ,wielkiego- pięciocentymetrowego owłosionego potwora. Myślałam, ze skonam.
Brązowe cielsko- donoszę po po zdokumentowaniu tematu- może należeć do rodziny tarantul. Na szczęście na kilkaset istniejących odmian tylko kilka z nich może być naprawdę groźnych dla człowieka. Mimo wszystko, jestem sparaliżowana strachem i w nocy przyśniło mi się, ze chłopak mojej koleżanki Serbki, który lubi gotować paste i z racji włoskiego pochodzenia robi to naprawdę świetnie tym razem zaserwował nam wielkie zapieczone w piekarniku pająki. uffff.
Być może utrzymywanie domu w cieple nie jest najlepszym pomysłem.
Dla wmocnienia przekazu załączam zdjęcie przypominające wczorajsze monstrum przycupnięte na ścianie w kolorze lila.

Brak komentarzy: