sobota, 2 sierpnia 2008

najswiezsze

2 sierpnia chce sie rzec- kurwa goraco. ktir ktir szoob. nie zamierzam przeklinac w nowym jezyku, ktorego tajemnice zaczynam dopiero odkrywac, wiec powiem: bardzo bardzo goraco. soczewki kontaktowe przyklejaja mi sie od zrenicy blagajac o litosc. kolezanka pociesza mnie, ze w Dubaju na przyklad jest NAPRAWDE istne pieklo, temperatura jak po otwarciu klapy samochodu i zaciagnieciu sie buchajacym żarem. ludzie przebiegaja nerwowo ulicami od jednego klimatyzowanego miejsca do drugiego.
nadal w zaparciu zyje bez klimatyzacji, na ostatnim, rozgrzanym do czerwonosci 5 pietrze. jak dlugo jeszcze, nie wiem. ile sie da, aż skonam.

z duma donosze, ze od wtorku zaczynam nauke w szkole jezykowej! yella! informacja wlacznie wartosciowa dla Ewy- szkola miesci sie vis a vis uroczego hoteliku wyposazonego solidnie w jarzeniowki, szczegolnie licznie w kolorach zielonych, zwanego Talal, tuz obok rownie urokliwego i kameralnego Al- Nazih w ktorym mialysmy niegdys przyjemnosc rezydowac.
po drodze za szkoly zachaczylam, wiadomo, o Torino, szklanka zimnej pepsi z lodem wysypujacym sie ze szklanki to przyjemnosc trudna do przebicia w to upalne popoludnie. ponarzekalam -w iscie polskim stylu- z libanczykami na libanski system, kto mial z nas gorzej wzywajac elektryka i co zrobic z obecnym rzadem, zeby go nie bylo i tym podobne przyjemnosci okolo 6 po poludniu.

Brak komentarzy: