PIATEK, 28.05. 7 dzien w Bejrucie.
Po konskiej dawce atybiotyku, z goraczka i palacym gardlem swiat srodziemnomorski po raz pierwszy staje sie nieznosny. Slonce wypala dziury w glowie, jestem jedynym przechodniem z goraczka, w ogole o tej porze dnia- skwierczace poludnie- jestem prawie ze jedynym przechodniem. Prawie bo obok- narzucajac tempo- idzie R., zadowolony, ze choc przez moment nie ma w miescie korkow i trabiacych nieustannie taksowkarzy.
Trafiam dzis na pozne sniadanie do dziwnego franuskocentrycznego miejsca, gdzie poza swiezym paryskim pieczywem i krucha salata doprawiona sosem vinegrete jest jeszcze “ach” i “ech”- smietanka towarzyska Bejrutu, ktora spedza tu trwajace co najmniej 3 godziny, a czasem i nieskonczonosc cala sniadania. Obwieszone perlami damy o libanskich rysach jak zaklete posluguja sie wylacznie jezykiem francuskim. Stopy obowiazkowo ozdobione szpilkami. To typ kobiet, ktore w 30 stopniowym poznomajowym upale zachowuja zimna krew i temperature ciala ponizej 36, 6 tak, zeby makijaz dobrze sie trzymal. Gdzies na pierwszym narozniku Gemmaize czuje sie niczym w pepku francuskiej stolicy..croissant, expresso, swieze maslo i zapach bagietki.
Libanczycy maja fiola na punkcie francuskosci. Fiol to jednak zdradliwy, czasem milosc, czasem nienawisc, jak wiadomo, jedno od drugiego bliskie o krok.
Po raz pierwszy w zyciu, a to zasluga libaczykow, zaczelam internalizowac pojecie “bycia europejka”.
Z punktu widzenia polki, zepchnietej gdzies na krance wschodnie Europy, nigdy nie myslalam o Europie jako faktycznej calosci. Zbyt wiele tu przeciez mentalnych roznic, gdzie tu jakis jeden byt? Dla libanczykow jestem europejka, taka sama jak francuska, niemka czy angielka, a szczegolnie od czasow naszego przylaczenia do UE jestem po prostu posiadaczka paszportu unijnego.
Znajomi R. pytaja go o wizyte w Polsce slowami- i jak ci sie podoba Europa? Europa. Europa jako odrebny, jednolity, charakterystyczny swiat. mysle, ze to strasznie zabawne. bo czy Warszawa wiele mowi o europie w ogole? o jej poludniu, wschodzie, zachodzie i polnocy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
oj, swietnie sie czyta DOminika. Gratuluje lotnego piora i smakoitych zabaw z jezykiem... dobrze Cie widziec i wiedziec ze zyjesz.
Bart
Gdzie jest ta francuska knajpa? Nie pamiętam jej... :-( Ale to moze przy najblizszej okazji mnie tam zaprowadzisz? ;-)
Fajnie się czyta, więc pisz, pisz, pisz!
Prześlij komentarz