niedziela, 8 czerwca 2008

atak samobojczy zapalniczki









wczorajszy poranny spokoj zburzyla eksplozja zapalniczki na naszym balkonie. czarna plastikowa zdrajczyni.
a dzis, dumnie donosze, ze zlozylam w wytworni manoushi zamowienie w 50 procentach po arabsku, na kanapke z serem, zatarem i lebneh. z warzywami w dodatku!
z sasiadami coraz gorzej, wczoraj nasz pionier wsibskosci, dopadl mnie w drodze do sklepu. troche sie wkopalam z tym klamstwem o malzenstwie, bo teraz musze sie pilnowac i chowac przed nim czujnie lewa reke, ktorej natretnie wypatruje!! zwraca sie do mnie per Domi i wymusil na mnie podrzucenie do sklepu. greetings for Mr Roody! kiedy bedziecie mieli dziec?i jeszcze cos na temat wielkiej szansy dla pana roodiego... trzasnelam drzwiami, zeby ten upierliwa rozmowe zakonczyc. nie wiem czy utrzymywanie przyjaznych sotosunkow z sasiadami ma sens, prawdopodobnie jak w Polsce- zadnego.

Dzis wielkie emocjonowanie sie Mika- maniaka futbolu, mecz Polska- Niemcy. zarazona jego opetaniem i ogolnym uwielbieniem dla Polski panujacym w Torino, ide dzis kibicowac naszym rodakom! W koszulce Polska ma sie rozumiec! nie uwierzylibyscie ilu Libanczykow, wznoszac toast dodaje "Na zdrowie"! nie wiem czy ta milosc ma jakis zwiazek z sympatia dla zoladkowej z miodem, podejrzewam, ze ma i to spory.

pomalu poznaje kolejne aspekty tutejszej mentalnosci. wiem juz, ze nikt nie odpisuje na maile, a najdrobniejsza sprawa zajmuje cale tygodnie dobierania sie do niej z roznych stron, R na przyklad od tygodnia nie moze ustalic naszego adresu domowego. bo sie nie sklada jakos.

Brak komentarzy: