wtorek, 10 czerwca 2008

praca w studiu fotograficznym?

po rozmowie z fotografem. od srody zaczynam przygladac sie sesji w jego studiu, potem mamy wpolnie zdecycydowac, w ktora to przegrodke uda sie polke- amatorke fotografii wpasowac. ciesze sie, niezmiernie bym chciala zawodowo uwolnic sie od tele klatki-pulapki, na rzecz ulubionej fotografii. studio do ktorego trafilam, to wielka machina, nic z kameralnosci w rodzaju fotograf i trzask lampy blyskowej. to kombinat kilkunastu jesli nie kilkudziesieciu “bardzo dobrze ubranych, w wiekszosci obutych w nadajace jakze bezpretensonalnego luzu conversy” ludzi pracujacych na jedno nazwisko.
mam treme, nie ukrywam.
po wizycie w studiu zaczelam sie zastanawiac- zainspirowana wydarzeniami jezykowymi w holu recepcji- nad libanskim zonglowaniem jezykowym, nad mieszanka mowy jakiej uzywaja potocznie. o co wlasciwie w tym chodzi? podobno sasiedzi Libanu, wlasne to kosekwentne mieszanie arabskiego z francuskim i angielskim, szczegolnie uwielbiaja wyszydzac. Hi, ca va, ki fak?- na czym to polega? nie wiem, ale z pewnoscia ich nauczycieli francuskiego i angielskiego powinna polska importowac natychmiast. probowalam dociec, dlaczego na przyklad wysylaja sobie smsy po angieslku albo francusku, a podajac numer telefonu robia to zawsze w jezyku kraju , ktory swego czasu sprowowal nad nimi mandat. podobno tak jest latwiej. koniec kropka. przysluchujac sie rozmowie mozna dostac sluchoplasu, arabskie sz hr hy przeplata sie z francuskim ą, co jakis pojawia sie wreszcie znajome i rozpoznawalne angielskie zdanie..
im wieksze pretensje do bycia “fajna” ma na przyklad restauracja tym wiecej bonjour i merci, wtedy nawet menu zdarza sie, ze wystepuje wylacznie we francuskiej wersji jezykowej. z duzym uporem w tego rodzaju miejscach uzywam gesto i obficie marchaba i szukran, a to rozbrzmiewa w przestrzeni duzym zgrzytem. podbitym echem na dodatek.

1 komentarz:

Eva pisze...

My congrats, girl! :-)) Go for it!
Pokaz libanskim elegantom w conversach co potrafi polska dziewczyna! Za pol roku bedziesz tam dyrektorem artystycznym, zobaczysz... Ja ci to mowie! Ha!