czwartek, 10 lipca 2008

autobusowy meski outrage

ostatni przejazd autobusem linii 2 na odcinku- gemmaizeh- hamra, uzmyslowil mi, ze tutejsza meska agresja daje o sobie znac przede wszystkim w codziennym ruchu miejskim ( pozbawionym jakichkolwiek zasad- liczy sie tu wylacznie sila perswazji, nerwy ze stali i uwielbienie ryzyka. sygnalizacja swietlna dziala wylacznie z przyzwoitosci, na pewno jest jej z reszta troche glupio z racji tego , ze na nikim nie robi wrazenia. widok kierowcy skutera z zona i dwojka malych dzieci- w tym noworodkiem- wcisnietych miedzy kierownice, ojca i matke jest nudna codziennoscia. male dzieci bez zapietych pasow, w luznym zwisie za oknem pedzacego samochodu tez.)

meska energia konfliktu dotyczy w duzej mierze kierowcow samochodow osobowych i taksowkarzy, ale przede wszystkim kierowcow autobusow. kierowca autobusu bowiem reki z klakosonu nie zdejmuje nigdy. to pierwsza zasada kodeksu honorowego czlonkow tej profesji. trzymanie jej tam i nieustanne uciskanie na klakson oczywiscie nijak nie wplywa na rozrzedzenie korkow, tym niemniej utrzymuje na rownym ekstremalnym poziomie agresje wszystkich uczestnikow ruchu, plus uaktywnia gniew co poniektorych pasazerow, w tym oczywiscie sklonnego do wubuchow R. wiekszosc jednak z nich pozostaje niewzruszona. kierowcy taksowek plasuja sie na calkiem solidnym drugim miejscu -jesli chodzi o wklad w ektremalny miejski halas.
poza klaksonem kierowcy autobusow miluja sie w branzowych konfliktach- dzis przez pol trasy kierowca mojej 2-jki,odgrazal sie kierowcy tej samej linii, ktory probowal go wyprzedzic. w wolnych chwilach totalnego zakorkowania wysiadal zza swojego kolka i na ulicy pokrzykiwal na przeciwnika. niestety podrozujac samotnie nie bylam w stanie nic z tej uroczej wymiany zdan zrozumiec. tak czy owak wrzalo od adrenaliny, moj kierowca niczym wyczynowiec i postrach drog probowal zmiesc ze swojej drogi kazda przeszkode, ktora mogla przyczynic sie do zmniejszenia dzielacego go od konkurencji bezpiecznego dystansu przestrzeni. niestety gdzies w okolicach sodeco squere polegl, wyprzedzony przez jeszcze bardziej nabuzowanego i zdeterminowanego towarzysza klotni.
cala rzecz nie pozobawiona jest logiki. linia 2 oznacza wylacznie dana trase, na ktorej pracuja zarowno autobusy linii panstwowej jak i prywatni przewoznicy. cena biletu ta sama. jak w wielu innych konkurencjach funkcjonuje tu zatem zasada kto pierwszy ten lepszy w zgarnianiu pasazerow. stad rywalizacja, klotnie i nieustanny drogowy konflikt. i ryzyko utraty zycia dla pasazerow warte 1000 lirow ( 2/3 dolara)

Brak komentarzy: