wtorek, 8 lipca 2008

nowy post. o poczcie i braku przystankow.

praca sie nie objawila jak dotad, o czym zawiadamiam z oparow dosc glebokiej frustracji.
codzienny okolo 40 stopniowy upal scina doslownie z nog i wyssysa resztki energii. czuje sie niczym zombii, ktorego moc slabiutko objawia sie wraz z wieczorna bryza.
jak juz zdazylam poinformowac marte, jej przesylka ze szwecji jak dotad nie dotarla. troche sie o nia niepokoje z racji specyficznego stosunku libanczykow do szwecji. szwecji ziemi obiecanej, ziemi mlekiem i miodem plynacej, kilkuset tysiecy mil do nieba.boje sie, ze podswiadomie moglo to zainfekowac umysly pocztowcow, ktorzy polakomili sie na przesylke z dalekiego chlodnego kraju..
pan z poczty poinformowal dzis, ze nie ma sie czym martwic, przesylka moze isc i miesiac. dobrze, ze w ogole ma szanse dojsc, bo jak sie okazuje poczta w libanie dziala dopiero od 8 wiosen. wcesniej nic, nada, plowa przesylkowa pustka. zadnych dostarczycieli, zadnych przesylek, ewentualnie samolot i ktos z rodziny w roli osobistego listonosza.
dobrze, ze komunikacja miejska, choc troche polowicznie ale istnieje. R przeklina w upale libanskie komunikacyjne rozwiazania w postaci braku przystankow i rozkladu jazdy. choc mi sie wydaje, ze to calkiem rozsadne i wygodne. nie ma sie powodo do przeklinania kierowcy z powodu spoznienia. a przystanek kreujesz sobie sam w pierwszym lepszym cieniu budunku. autobusy sa panstwowe i prywatne, za ta sama stawke. teoretycznie wiec ma sie wieksze szanse na zlapanie autobusu. generalnie zatem rzecz na plus.
r. widzi to jednak inaczej.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

skoro meczy cie upal, to dlaczego wybralas sie tam w lecie zamiast od jesieni do wiosny?